... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Mam ju¿ doœæ! Nie b¹dŸ lamer! No, chodŸ! Pod Sal¹ Kongresow¹ nie³atwo by³o znaleŸæ miejsce. T³umy ju¿ sz³y w kierunku schodów. Zorientowa³am siê po chwili, ¿e s¹ to w³aœciwie same kobiety. - Maryniu? Czy ja siê dobrze domyœlam? - Masz tu swój bilet, jakbyœ siê zgubi³a - powiedzia³a z diablim b³yskiem w oku. „Chippendales” - przeczyta³am na swoim bilecie. - Zwariowa³aœ? - zd¹¿y³am tylko krzykn¹æ, bo ju¿ porwa³ nas ludzki potok w kierunku sali. Miejsca bardzo dogodne, widocznoœæ œwietna, a na sali same kobiety, jak na sabacie czarownic. Tylko, ¿e tu wszystkieœmy... ³adne, zadziorne. Ju¿ nam b³yszczy oko. Jestem podekscytowana. Naturalnie poprzednio, kiedy byli w Warszawie kilka lat temu, po raz pierwszy, narobili rabanu, bo kobiety podzieli³y siê na te, co owszem akceptuj¹, lubi¹ i chêtnie pójd¹, i na takie, co to: „Apage satanas! Fuj! Po co to komu?”. Choæ nie by³am na ich wystêpie, bra³am udzia³ w dyskusji: - Kobitki, czemu nie? Œwiatowe rewie kobiece robi¹ furorê, a t³umy ludzi wal¹ w Pary¿u do „Moulin Rouge”. I co, Ÿle? To¿ to rozrywka! - Strasznie tania! - Wzrusza³y ramionami dziumdzie. Teraz siedzia³am z moj¹ Marysi¹ w sali z kobietami, które myœl¹ swobodnie i bez sztucznej pruderii. Niektóre spiête jak agrafki. Inne chichocz¹ nerwowo. Zdumia³y mnie panie mocno powy¿ej œredniej, ale co tam! Ci panowie robi¹ to dla wszystkich nas, ¿ebyœmy totalnie wyluzowa³y i dobrze siê bawi³y. Dla siebie i szmalu te¿, bo na razie oni s¹ jedyni, a wstrzeliæ siê w pust¹ lukê to dobre posuniêcie marketingowe. Rzadki fart. Œwiat³o zgas³o, zahucza³a mocna rytmiczna muzyka i wyskoczyli. Jacy ¿ywi i pe³ni energii! Oœmiu fantastycznie zbudowanych facetów. Nieœmia³o poklaska³yœmy. - Nie podobamy siê wam? - krzyknêli do mikrofonów po angielsku. Zafalowa³o mocniej i kobiety zaklaska³y zdrowiej i odwa¿niej. Oni wiedz¹, ¿e musz¹ nas oswoiæ i robili to. Bardzo fachowo. Ka¿dy z nich by³ inny. Amore Latino - smag³y, gibki i ulizany jak hiszpañski ¿igolo, jeszcze jeden podobny - taki meksykañski, ostry, zadziorny. By³ Japoñczyk z d³ugimi w³osami zwi¹zanymi w koczek na czubku g³owy, jak szogunek. Mia³ niebywa³¹ mimikê. Niewielki, ale skoczny i bardzo siê podoba³ Mañce. By³ kowboj typowo amerykañski boy, dwóch o doœæ mêskiej urodzie szatynów, w³oscy D¿id¿i Amoroso, blondynek o twarzy ³agodnej i wreszcie wielkie, umiêœnione zwierzê z w³osami blond do pasa. Taki... dziki kanadyjski drwal. Mo¿e wiking? Super! S¹ wspaniale zbudowani, tañcz¹ ostro i bardzo si³owo. Pod bardzo rytmicznego rocka dali popis niemal gimnastyki z elementami Fit and Fun Show. PóŸniejsze kawa³ki mia³y w sobie fragmenty walk wschodu, tañca z szablami... Wszystko to przeplatane bardzo erotycznymi wstawkami pokazuj¹cymi drug¹ ich twarz - twarz czu³ych kochanków. Wybierali z publicznoœci chêtne kobiety do wspólnej zabawy na estradzie do krótkich, zabawnych scenek ociekaj¹cych erotyzmem. Sala ju¿ podnios³a temperaturê. Ju¿ skaka³yœmy na stoj¹co z radoœci i podekscytowania. Po kolejnym œwietnym tañcu, w którym drwal rozpali³ moj¹ wyobraŸniê, do burzy oklasków doda³am mój œwist na palcach. PóŸniej do³¹czy³y do mnie inne babki. Sala ju¿ grzmia³a potê¿n¹ akceptacj¹ tego, co nam dawali. Obie z Mañk¹ gwi¿d¿emy na palcach jak oszala³e. W³aœnie miêdzy innymi po to harcerstwo zaopatrzy³o mnie i w tê umiejêtnoœæ. Ch³opaki wyraŸnie rozkwitli w tej burzy oklasków, gwizdów i radoœci. Widaæ by³o, ¿e wreszcie czuj¹ siê docenieni i staj¹ na g³owie, ¿eby daæ jak najlepszy wystêp. Ich zdyszane, spocone, muskularne cia³a œwiadcz¹ o wielkim wysi³ku, bo to nie jest jednak taniec przy winie w md³ej knajpie. S¹ doskona³ymi tancerzami, a cia³a maj¹ wyrzeŸbione artystycznie w trudzie salek æwiczebnych. Dobrze œpiewaj¹ i uwodz¹. Uwodz¹ jak szaleni. Panie obok te¿ ju¿ szalej¹ i piszcz¹, kiedy ch³opaki zrzucaj¹ kolejne fragmenty garderoby. Pokazuj¹ w uk³adzie swoje œliczne ty³eczki w cienkich stringach. Falujemy i wrzeszczymy g³oœno - s¹ zachwyceni i ciesz¹ siê. My te¿. £owiê wzrokiem starsz¹ pani¹ z siwymi w³osami u³o¿onymi nobliwie. Klaszcze i œmieje siê. Uœmiecham siê do niej. Jest super! Scena ciemnieje, muzyka ³agodnieje i wje¿d¿a na ni¹ wielkie, metalowe ³ó¿ko. To etiuda z tym drwalem. Robi mi siê gor¹co. Jest niesamowity i jego taneczna opowieœæ o tym, co on zrobi³by z nami w ³ó¿ku, sprawia, ¿e niemal czujê podniecenie tej czêœci sali, której siê ten blondyn podoba. Marysia patrzy na mnie i œmieje siê. - Podoba ci siê?! - wrzeszczy mi do ucha. - Jak-nie-wiem-co! - odkrzykujê. - A tobie, ten konus?! - No! Ale ma to coœ! - Co?! - Co? To te¿! Taki jest fajny ogólnie, mamo! Ch³opaki wbiegli na salê miêdzy rzêdy i œciskaj¹ rêce dziewczyn, przystaj¹, przytulaj¹ siê i ca³uj¹ po policzkach, d³oniach... Latino podbieg³ do starszej pani o wygl¹dzie nauczycielki matematyki. Dotkn¹³ jej d³oni i poca³owa³ w wewnêtrzn¹ jej czêœæ. S³odko i zalotnie. W³oscy Amorosos tulili siê do kobiet, i „przybijali pi¹tkê” z laleczkami - licealistkami. Japoñczyk zanurzy³ twarz w wielkim biuœcie wysokiej blondyny. Szalejemy, piszczymy, tupiemy. Muzyka z nami. Show jest w stadium finalnym. Nasze szaleñstwo i zabawa osi¹ga apogeum