... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Kiedy pierwszy raz odkryto tę metodę, powitano ją jako dokładny, a zatem niekontrowersyjny sposób szukania odpowiedzi na trudne pytania o to, którego zwierzęcia przodkowie byli bliżej spokrewnieni i z czym. Teraz staje się jasne, że sama dokładność nie dostarczy ostatecznych odpowiedzi. Kwestia interpretacji - co oznacza dany wynik - wciąż pozostaje kontrowersyjna, nawet jeśli sam wynik jest precyzyjny. Na przykład S. Blair Hedges i SucYhir Kumar zastosowali zegar genetyczny do 658 genów xi 207 gatunków współczesnych kręgowców: nosorożców, słoni, królików i innych. Ich wyniki sugerują, że wielu przodków tych zwierząt żyło już na świecie przynajmniej 100 milionów lat temu, współistniejąc z dinozaurami - choć nie ulega wątpliwości, że wcześni przodkowie słonia i nosorożca byli mali. Badane skamieniałości potwierdzają, że istniały już wtedy ssaki - ale nie te. Biolodzy molekularni twierdzą, że skamieniałości mogą wprowadzać w błąd; paleontolodzy są przekonani, że zegar genetyczny tyka czasem szybciej, a czasem wolniej. Dyskusja trwa - my osobiście stawialibyśmy raczej na paleontologów. Jedna z niespodzianek w DNA ssaków, to ile go jest. Można by się spodziewać, że tak skomplikowane stworzenie jak ssak będzie “trudne w budowie”, a więc będzie wymagać więcej DNA- tak jak schemat konstrukcji jumbo jęta jest bardziej skomplikowany niż schemat latawca. Nic z tego. Ssaki mają mniej DNA - krótsze genomy - niż wiele pozornie prostszych zwierząt, na przykład żaby czy traszki. Można łatwo wytłumaczyć ten pozorny paradoks, a przy okazji lepiej wyjaśnić różnicę między DNA a schematem konstrukcyjnym. DNA bardziej przypomina przepis z książki kucharskiej - a taki przepis zawiera mnóstwo ukrytych założeń na temat tego, co można znaleźć w kuchni i nie trzeba tego w książce wymieniać po kolei. Chodzi przede wszystkim o to, że kuchnia ssaków ma piekarnik z dokładnym termostatem, potrafiącym zapewnić odpowiednią i stałą temperaturę pieczenia; dlatego nie wspomina się o całej serii działań na wypadek, gdyby temperatura uległa zmianie53. W kuchni żab za to temperatura rośnie i opada, zależnie od pory dnia i pogody, więc przepis musi uwzględniać te ewentualności, a to wymaga więcej kodu DNA. Przez “kuchnię” rozumiemy tu otoczenie, w którym rozwija się embrion zwierzęcia. Dla żaby kuchnią jest staw. Dla ssaka kuchnią jest matka. Ssaki ewolucyjnie opanowały kontrolę temperatury -w przeciwieństwie do gadów są ciepłokrwiste, ale ważne jest nie to, że są ciepłe, ale że potrafią tym sterować. Żabie DNA pełne jest genów kierujących wytwarzaniem różnych enzymów, wraz z instrukcjami typu “użyj enzymu A, jeśli temperatura jest niższa niż 6°C, użyj B przy temperaturze od 7°C do 11°C, użyj C przy temperaturze od 12”C do 15°C...”. DNA ssaków nakazuje po prostu “Użyj enzymu X”, wiedząc, że matka załatwi sprawę zmian temperatury. DNA żaby to rakieta, DNA ssaka to winda kosmiczna. Jak doszło do takiej zmiany? Może kiedy ewolucyjnie powstały ssaki, ich DNA zyskało dodatkowe instrukcje, ale kiedy opanowały kontrolę temperatury, spore fragmenty DNA okazały się zbędne i albo zostały odrzucone, albo wykorzystane do innych celów. Z drugiej strony nie wiemy, jak wyglądało DNA wczesnych ssaków - może wszystkie zwierzęta miały je krótsze, może dzisiejsze żaby i traszki otrzymują dokładniejsze przepisy od dawnych. Ale wydaje się, że to raczej ssaki wyeliminowały wiele nadmiarowych instrukcji. Współczesna technika wykorzystuje tę samą sztuczkę. Ponieważ maszyny produkujące dzisiejsze artykuły konsumpcyjne są niezwykle precyzyjne i dokładne, same produkty mogą być prostsze niż w przeszłości. Puszka z napojem, na przykład, to niewiele więcej niż kawałek aluminium uformowany w cylinder, drugi płaski kawałek jako przykrywka, linia nacięcia ułatwiająca otwarcie i pierścień, czy też ostatnio dźwignia umocowana do denka. Puszka zastąpiła butelkę, która składała się z jednego lub więcej kawałków szkła “zgrzanych” razem, metalowego kapsla i warstwy korka. Prostota puszki ma swoją cenę - bardzo staranną kontrolę procesu produkcji. Wielu naukowców upiera się, że DNA danego organizmu determinuje wszystko, co go dotyczy - chociaż wyraźnie nie jest to prawda. Przekonują, że system kontroli temperatury u matki jest określony w jej kodzie genetycznym. Można uznać taki argument, ale jeśli nawet, to “danym organizmem” steruje DNA “innego organizmu” (matki, nie potomka). A kiedy w realizacji genetycznego schematu uczestniczą dwie generacje, otwiera się przestrzeń dla elementów, które wcale nie są genetyczne. Wspomnieliśmy już o kilku, na przykład o prionach przy rozmnażaniu drożdży. * * * Nasze pochodzenie może być w pewnym sensie odpowiedzialne za jeden z najdziwaczniejszych mitów współczesnych: powtarzające się opowieści o ludziach porwanych przez obcych. Ufolodzy utrzymują, że co dwudziesty Amerykanin twierdzi, iż przeżył coś takiego (ale to jasne, że ufolodzy tak mówią). Jeśli prawdziwa, liczba ta stanowi smutny komentarz albo do zdolności krytycznych tego wspaniałego narodu, albo do obyczajów nieznanego, podróżującego w kosmosie gatunku. Jakkolwiek jest naprawdę, wielu ludzi wierzy, że dziwne obce istoty - zwykle z wielkimi oczami i gruszkowatą głową, jak te w Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia - wylądowały niedaleko nich w latającym talerzu, wzięły ich na pokład i zabrały na wycieczkę wokół Układu Słonecznego, po drodze przeprowadzając na porwanych dziwne eksperymenty, często natury seksualnej. Po czym spokojnie wysadzały ich w tym samym punkcie, z którego zostali uprowadzeni, jakby nic się nie stało. Pierwsze, co można powiedzieć, to że bez wątpienia znaczna część tych opowieści jest fałszywa, łan wystąpił kiedyś w audycji radiowej, gdzie gościem była kobieta, która uległa silnemu wrażeniu, że została porwana - wiedziała jednak, że nie, ponieważ rodzina powiedziała jej, że cały czas spała przed kominkiem. Jack spotkał kiedyś kobietę, która twierdziła, że obcy ją porwali i odebrali jej dziecko. Zadał więc pytanie, 0 którym nikt wcześniej nie pomyślał, samej zainteresowanej nie wyłączając: “Czy była pani w ciąży?”. Odpowiedź brzmiała: “Nie”. Chodzi o to, że dla ofiar wrażenie wydaje się rzeczywiste. Nawet gdy logika im mówi, że coś takiego nie mogło się zdarzyć, albo nie stosują logiki, albo stosują, ale wciąż wyraźnie pamiętają dziwne przeżycia. Wnioskujemy z tego, że umysł ludzki przechowuje niekiedy wyraźne wspomnienia, które nie odpowiadają rzeczywistym wydarzeniom