... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Wtedy wszyscy mieszkali w domu Tadeusza Boreckiego, jeszcze jednej przyjaznej duszy w lasach Parany. Borecki był uprzednio członkiem brazylijskiej wyprawy Chrostowskiego i Tadeusza Ja-czewskiego, który później, w latach 1937— 39, kierował Państwowym Muzeum Zoologicznym w Warszawie, a w Polsce Ludowej był dyrektorem Instytutu Zoologicznego PAN. Pomimo że dzięki wyprawie parańskiej mój ojciec zdobył pewne doświadczenie i jego następne podróże dawały miłe owoce, a bariery językowe niknęły — nigdy nie osłabła więź pisarza z Polonią. Na jego po- 27 dróżniczych ściezKacn, Kiore wiuuiy p**.^ różne chaszcze, wśród ludzi o skórze brązowej i gorących, czarnych oczach — byli ludzie o jasnej skórze i o niebieskich oczach: Polacy. Udzielali podróżnikowi dachu nad głową i strawy, a nade wszystko darzyli go przyjaźnią. On zanosił rodakom nad Mekon-giem czy Amazonką opowieści o ojczystych polach i zanosił swą tęsknotę za Wielką Przygodą. Tam, nad Amazonką, Mekon-giem czy gdziekolwiek, widział inną tęsknotę: nostalgię duszy polskiej, głęboko nieraz chowaną. Ale ileż to razy przybysz znad Warty był świadkiem, jak opoka nagle pękała i wtedy oczy Janków czy Stachów zachodziły mgłą... Nazwiska Hieronima Obsta z Madagaskaru, księdza Ludwika Mokwy z północnej Kanady, Adama Krzemińskiego z Kolumbii Brytyjskiej, Jana Sobeckiego z Kano, Stanisława Kamińskiego z Vancouverur Lusi i Leonarda Ramczykowskićh z Wyspy Księcia Edwarda, i wielu, wielu innych Polaków rozsianych po świecie — to nazwiska przyjaciół. Różnie ojciec do nich docierał; czasem na miejscu, podczas podróży, poznawał jednych przez drugich. Od lat ma kontakt z Towarzystwem Łączności z Polonią Zagraniczną w Warszawie. Stamtąd pisarz otrzymywał niejeden cenny adres Polaka za morzem. Na początku zawsze to był tylko adres nieznanego rodaka, lecz jakże często stanowił drogę do uroczego człowieka i do przyjaźni z nim. 28 1973, w czasie trzymiesięcznej podróży do Ameryki Południowej po eksponaty dla Mu-zeum-Pracowni. W pół godziny po dobiciu statku do Rio de Janeiro miał już wszystkie zbiory na pokładzie. Kto je przy taszczył? Oczywiście Polacy: Tadeusz i Zofia Maty-siakowie, urocze małżeństwo mieszkające na stałe w Rio; wypróbowani przyjaciele pisarza od długich lat. Autor wiele razy nam opowiadał o tej wyjątkowej serdeczności Polaków na obczyźnie, o ich zdumiewającej sile uczucia! Często dumał: „Może to owa nostalgia, zawsze obecna, pogłębiała dodatnie cechy Polaków za morzami?..." I dodawał: „Mówi się u nas, że nie ma miejsca na świecie, gdzie by nie było Polaków. Wiele w tym racji, ale to chyba za mało. Należałoby raczej powiedzieć: nie ma miejsca, gdzie by się nie znaleźli przyjaźni Polacy". 7. Nie zawiódł i __zupełnie odrębnym okresem w życiu i twórczości mego ojca była druga wojna światowa. Wybuch jej zaskoczył go na dalekiej wyspie Tahiti, na Oceanie Spokojnym. Przypłynął tu, by napisać książkę o blaskach i cieniach rajskiego ustronia, ale dobiegające na ów koniec świata wieści z napadniętej przez hitlerowców Polski obróciły wszystko wniwecz. Były brutalnym ciosem tym dotkliwszym dla autora, że na tej wyspie ,,słońca, śpiewu, wina i miłości" otaczały go nastroje zwariowanej sielanki. Dalsze pisanie na Tahiti stało się niemożliwe, wrzucił notatki do walizki. Tymczasem cała wyspa niewiele przejęła się wojną. Zmagania w Europie nie zakłóciły beztroskiej aury wśród licznie żyjących tam młodych Francuzów i Anglików. Na wieść o tworzącej się we Francji armii polskiej pisarz opuścił Tahiti i na początku roku 1940 zgłosił się w naszym wojsku. Potem była Wielka Brytania. Jeszcze w tym samym 1940 roku zameldował się u genera- 30 ici i_>iivwjLaj\.icyu w jLiuiiiayuit; z. piusucj. o wy- słanie go do polskiego dywizjonu 303, zdobywającego właśnie rozgłos w walkach pod niebem Anglii. Wielu polskich literatów znalazło się wtedy w Wielkiej Brytanii, lecz nikt nie uchwycił wyjątkowej gratki prócz ojca. Czy zabrakło im instynktu pisarskiego, wyczucia ważności dziejowego momentu? Ojciec dostał się w Northolt, lotniczej bazie dywizjonu 303, do dzielnych myśliwców i o ich bohaterskich zmaganiach w słynnej Bitwie o Anglię 1940 roku napisał książkę „Dywizjon 303"