... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

- Od czasu do czasu i to bardzo rzadko - kontynuował Soth - jakiś wielmoża mógł zabrać swoje kobiety na inne planety, ale tylko wtedy, gdy towarzyszył mu zespół katristów. Wszystkie natomiast pracownice towarzystwa - zgodnie z od dawna obowiązującym rozporządzeniem katristów - musiały zostać poddane sterylizacji przed wyjazdem na inne planety. - Masz na myśli...? - Jonnie wskazał ręką w kierunku pomieszczeń Psychlosów. - Tak - odparł Soth. - Wszystkie te kobiety zostały wysterylizowane. Nie mogą już nigdy mieć dzieci. - Siedział przez chwilę w zamyśleniu. - Myślisz pewnie, że mam ci za złe zniszczenie mojej planety. Otóż, wcale nie. Od czasu bowiem, jak katriści zaczęli zdobywać władzę, cała nasza rasa zaczęła podupadać. Program poniżania, uciskania każdej grupy szukającej nowej moralności, nazywania wszystkich zwierzętami przekształcił Psychlosów w bestie. Przez całe wieki mieszkańcy wszystkich wszechświatów modlili się o rychły koniec tego imperium. Było ono powszechnie znienawidzone! - Popatrzył na Jonnie'ego. Wcześniej czy później ktoś musiał uwolnić galaktyki od Psychlosów. Wszystkie rasy marzyły tylko o tym. Ty - wycelował pazurem w Jonnie'ego - możesz sądzić, że tego dokonałeś. Ale to nie ty. Nasza cywilizacja została skazana na zagładę w momencie, gdy katriści zaczęli zdobywać wpływy. To nie ty, lecz oni zniszczyli Psychlo i całe imperium. Terl był produktem katristów i jestem przekonany, że w dużym stopniu przyczynił się do ich zagłady. Wiesz, słyszałem, że zwykł był siadywać w holu rekreacyjnym i rozpowiadać dokoła, że człowiek jest gatunkiem skazanym na wymarcie. Tymczasem to Psychlosi są wytępionym gatunkiem! - Westchnął i popatrzył na porozrzucane papiery. No cóż, może uda mi się, przynajmniej częściowo, wynagrodzić ludzi za popełnione przez Psychlosów zbrodnie. Potem zaś popatrzył na Jonnie'ego. - A ty, Jonnie Goodboy Tylerze, nie miej z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia! Niszcząc Psychlo stworzyłeś szansę powrotu do lepszego życia wszystkim galaktykom. Niepotrzebne mi są te kontrakty. Ofiarowałeś mi je, więc je zatrzymam. Ale udzielenie ludziom pomocy jest dla mnie wielkim zaszczytem, więc dziękuję ci za tę szansę. Epilog Kilka miesięcy później Jonnie dowiedział się, że rząd Szkocji ma zamiar wprowadzić specjalny podatek przeznaczony na odbudowę Edynburga. Jonnie wiedział jednak, że naród szkocki nie znał kiedyś systemu podatkowego - król pokrywał wówczas z własnej kieszeni wszelkie wydatki państwowe. A poza tym Jonnie wątpił, by Szkocja miała na to środki pieniężne. U utrzymanie? Dlaczego musiał w tym celu rabować własnych obywateli? Porozmawiał więc z Dunneldeenem i poprosił, by wmówił on Szefowi Klanu Fearghusów, że Edynburg zostanie odbudowany z dobrowolnych datków jego mieszkańców. Na poparcie iluzji, że Szkoci będą za to płacili, poumieszczał wraz z Dunneldeenem małe czerwone skrzynki wzdłuż szkockich dróg, by zainteresowani mogli wrzucać tam drobne monety. Czasami nawet wybierali z nich te pieniądze. W rzeczywistości jednak to Jonnie pokrywał wszystkie koszty. Posyłał tam swoje chatovariańskie przedsiębiorstwo budowlane "Buildstrong, Inc", które zakończyło budowę strefy przemysłowej w Luksemburgu i kompleksu bankowego w Zurychu. Chatovarianie posłali grupę badawczą do Szkocji, by zebrać informacje od rządu i ludzi, jak ma wyglądać nowo odbudowany Edynburg, a potem i tak zaczęli robić to, co sami uważali za stosowne. Zdecydowali, że Edynburg będzie spełniał trzy podstawowe funkcje: będzie siedzibą rządu planetarnego, centralnym ośrodkiem szkolenia istot pozaziemskich oraz stolicą szkockiego rzemiosła. Wyrażenie tak różnych funkcji miasta w jego harmonijnej architekturze przyprawiło ich o ból głowy, gdyż zawsze utrzymywali. że wszystko musi być: (a) zgodne z charakterem miejsca i (b) całkowicie odpowiadające swemu przeznaczeniu. Samo miasto - jak to wykryła grupa badawcza - miało kiedyś przezwisko "Auld Reekie" ze względu na bardzo przykre zapachy. Grupa ta stwierdziła też, że od jedenastu wieków żaden Szkot w nim nie mieszkał. Dało to Chatovarianom zupełnie wolną rękę. Zburzyli wszystko, oprócz Zamku Skalnego, szybko uruchomili kilka hydroelektrowni w Górach Szkockich i wtedy przywołali stowarzyszone z nimi przedsiębiorstwo "Obronę Desperacką", aby wykonało ono wszelkie niezbędne instalacje obronne, a potem zmontowało kompletny system kanalizacyjny i zaopatrujący miasto w zdatną do picia wodę, by wreszcie zatarłszy z radości ręce - naprawdę zabrać się do roboty. Całą północną dzielnicę zaczęli budować jako strefę przemysłową, w której miały mieścić się zakłady wytwórcze i rękodzielnicze. Charakteru nadawały jej małe kamienne domki, tak typowe dla krajobrazu Gór Szkockich